Łączna liczba wyświetleń

sobota, 15 września 2012

Kryptonim "KORONA"

 
Nie, nie chodzi o lokalne centrum handlowe na wrocławskim Psim Polu, lub jak to udało się przejęzyczyć znajomemu – „Sucym Polu”. Tytuł odnosi się do zupełnie innej sprawy, związanej z kulturą wysoką a przede wszystkim ze sztuką.  Lubię muzea, wszystko jedno, małe czy duże, ważne, że w ich wnętrzach mogę się zetknąć z historią, skojarzyć fakty, przypomnieć sobie coś o czym czytałam. Wizyta w każdym muzeum sprawia, że historia zapisana na milionach kart grubych ksiąg nagle się materializuje, przybiera kształt złotego naszyjnika czy pozornie zwykłego, glinianego dzbana. Nuda powiecie, no może i nuda ale nie dla mnie. Zupełnie inaczej smakują historie o wampirach po wizycie w zamku hrabiego Draculi, w Transylwanii noc naprawdę jest czarniejsza. Szaleństwo Heinricha Schliemana niemieckiego kupca, który po dogłębnej analizie „Iliady” Homera poświęcił życie poszukiwaniu starożytnej Troi uwidacznia się dopiero w momencie, kiedy na własne oczy zobaczymy ruiny tego miasta. Bure, spalone słońcem, zupełnie pozbawione  kolorytu wykopaliska a jednak to tętniąca kiedyś życiem Troja króla Priama. O skarbach z grobowca faraona Tutenchamona przeczytałam bardzo dużo, jak musiał się czuć ich odkrywca Howard Carter, nie miałam pojęcia. Warto jednak było pojechać do Londynu autobusem pełnym śpiewających Cyganów na olśniewającą  wystawę kilkudziesięciu przedmiotów wypożyczonych z kairskiego muzeum. Dzisiaj wiem, że Howard Carter w dniu odkrycia tego wspaniałego skarbu był pijany ze szczęścia.
 
Ile jeszcze takich przykładów odkrywa przed nami historia, na pewno setki jeśli nie tysiące. Zaczęłam się zastanawiać czy  odnaleziono coś w tak spektakularny sposób w  naszym pięknym kraju, przyszło mi do głowy kipu – inkaskie pismo węzełkowe odkryte na zamku w Niedzicy a potem zrozumiałam, że najciemniej jest zawsze pod latarnią.
 
Monety z wykopanych dzbanów.
 
Późną wiosną 1985 roku podczas prac na starym mieście w Środzie Śląskiej operator koparki natrafił na 9 litrowy dzban wypełniony ponad trzema tysiącami średniowiecznych monet, zostały one przekazane odpowiednim ludziom i trafiły do muzeum archeologicznego we Wrocławiu. Nic wielkiego, jednak trzy lata później podczas prac budowlanych  niedaleko miejsca poprzedniego odkrycia grupa robotników wydobyła z ziemi 1200 identycznych monet. Na szczęście Milicja Obywatelska zareagowała niemal błyskawicznie i po dłuższych rozmowach pracownicy zgodzili się oddać skarb,  złote monety które ukryli przed MO zdołali odebrać im agenci SB, którzy również pojawili się na miejscu. Z ziemi wydobyto również fragment dzbana w którym przechowywane były monety, jego uszkodzenie wskazywało, że został on równo obcięty łyżką koparki zatem po jak sądzę wnikliwej analizie postanowiono przeszukać ziemię i gruz z wykopu wywożone na podmiejskie wysypisko śmieci.  Zanim na miejsce składowania dotarła Milicja Obywatelska i agenci Służb Bezpieczeństwa informacja o odkryciu skarbu rozeszła się po mieście pocztą pantoflową. Tłumy niewykwalifikowanych poszukiwaczy przygód i skarbów ruszyły na polowanie. Do dnia dzisiejszego nie wiadomo ile przedmiotów składało się na skarb średzki i jak sądzę do dnia dzisiejszego trwa akcja już nie MO a Policji pod kryptonimem „KORONA”, której celem było odzyskanie rozkradzionych klejnotów. Po zabezpieczeniu materiału z wykopu i przesianiu ziemi służbom udało się odkryć kolejnych 46 monet, reszta skarbu w tym jego najbardziej wartościowe fragmenty zostały odkryte przez mieszkańców Środy Śląskiej. Niestety żaden ze szczęśliwych znalazców nie chciał dobrowolnie oddać skarbu, był on systematycznie konfiskowany przez Milicję podczas nielegalnych prób jego sprzedaży. W ciągu dwóch miesięcy od odkrycia wiele fragmentów złotego znaleziska zostało odzyskanych przez MO dzięki rewizjom w domach mieszkańców.  A wreszcie Ministerstwo Kultury i Sztuki ogłosiło abolicję i każdemu kto dobrowolnie odda skarb proponowano trzykrotną wartość posiadanego fragmentu złota. A więc oddawano pierścienie i pogięte części wspaniałej korony ale ozdabiające je szafiry i rubiny już niekoniecznie.
 
Zapinka - bransoleta.
 
Skarb ze Środy Śląskiej widziałam tylko raz w Muzeum Narodowym Wrocławia, w specjalnej klitce z kuloodpornymi szybami którą nazywam komórką pod schodami. Oczywiście należało zapomnieć o towarzyszącym wystawom na całym świecie zapleczu dla zafascynowanego „oglądacza” w postaci książek, pocztówek czy jakichkolwiek materiałów promujących takowe wydarzenie. Na co dzień skarb można oglądać w Muzeum Regionalnym Środy Śląskiej chyba, że akurat przebywa na światowym tournée. Bo pewnie nie wiecie, że władze hiszpańskiej prowincji Kastylia i Leon bardzo długo zabiegały o wypożyczenie korony z początków XIV wieku na wystawę o splendorze panowania królowej Izabeli Katolickiej. A co to za królowa ? Na przykład w czasie jej panowania Krzysztof Kolumb odkrył Amerykę, a co ma do tego korona średzka ? Opis identycznego przedmiotu znajdował się w XV wiecznym inwentarzu klejnotów królowej Izabeli i do dziś eksperci z madryckiego uniwersytetu nie są w stanie stwierdzić czy to ta korona, czy jej doskonała kopia pochodząca z rąk tego samego artysty.
 
Korona średzka. Wartość całego skarbu szacuje się na 250 mln dolarów.
 
Niestety nie wiemy z całym szacunkiem dla mieszkańców Środy Śląskiej czy klejnoty monarsze to całość skarbu, czy gdzieś w prywatnych kolekcjach nie znajdują się jeszcze bardziej olśniewające dzieła starych mistrzów złotnictwa. I nigdy się tego nie dowiemy. A może jest jakaś nadzieja, bo przecież wspomniany wcześniej Heinrich Schliemann podczas wykopalisk w Turcji odkrył zbiór złotych przedmiotów: pierścienie, kolczyki, naczynia ale najwspanialsze były dwa diademy. Jeden z nich wyk0nany został z ponad szesnastu tysięcy złotych ogniw utkanych w misterny wzór. Diadem był tak piękny, że ogarnięty obsesją odkrycia Troi Schliemann uznał iż jest to diadem Heleny trojańskiej. Podczas II wojny światowej skarb Priama zaginął i nigdy nie natrafiono na najmniejszy ślad jego istnienia aż do 1996 roku kiedy to oficjalnie odnalazł się w Rosji. Mam więc nadzieję, że kiedyś do wiadomości publicznej zostanie podane, że pozostała część skarbu ze Środy Śląskiej spokojnie spoczywa w piwnicach Ermitażu albo Muzeum Sztuk Pięknych imienia Puszkina w Moskwie.
 

Zawieszki.