Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 23 grudnia 2012

Magia Świąt


Jarmark w Dreźnie.
Od kilku lat w grudniu wybieram się na jarmark bożonarodzeniowy, byłam już w Dreźnie, Berlinie i Wiedniu. W tym roku nie udał mi się wyjazd do Pragi, a ten najstarszy w Europie market odbywający się w Norymberdze nadal pozostaje w sferze moich marzeń. Nie dlatego, że ciężko dojechać do środkowej Frankonii ale z powodu amerykańskich turystów, którzy w czasie trwania tego przeuroczego wydarzenia zalewają miasto niczym gorąca lawa i nigdzie nie można znaleźć noclegu. Od kilku lat we Wrocławiu odbywa się taki właśnie jarmark ale myli się ten, kto pomyśli, że to jakaś nowa moda, nic z tych rzeczy – to raczej powrót do źródeł, do zapomnianej tradycji miasta Breslau. Jednak wiele jeszcze pracy przed pomysłodawcami tej wspaniałej inicjatywy bo nie tak łatwo dorównać klimatem i atmosferą konkurencyjnym jarmarkom. Mimo to Wrocław wygrywa w jednym punkcie – wystawione stragany nie są zalane produktami z Chin. Mamy za to piękną porcelanę z Bolesławca na punkcie której szaleją Japończycy, mamy cudowne bombki ze Złotoryi i Krośnic za którymi przepadają Amerykanie i Brytyjczycy, bo nikt poza naszymi mistrzami hutnictwa nie potrafi z taką finezją i oddaniem stworzyć podobizny Harrego Pottera do powieszenia na choince. Kiedy jednak podczas wizyty w bibliotece odkryłam zapiski dotyczące świętowania we Wrocławiu to zrozumiałam, że te współczesne bożonarodzeniowe zwyczaje są tylko namiastką tamtych już prawie zapomnianych tradycji do których próbuje się powrócić.

Tłumy turystów na jarmarku w Dreźnie.

Dla przykładu, Grzegorz Sobel w książce „ Przy wrocławskim stole” pisze: w celach handlowych cukiernicy przygotowywali pojedyncze figurki, które można było kupić na świąteczny stół. W 1836 roku berliński cukiernik Rungsch zaprezentował we Wrocławiu górski krajobraz z ruinami zamku Książ w tle oraz zajazd ze stodołą na pierwszym planie. Z zajazdem łączył się mały ogródek piwny z wesołym towarzystwem, na wzgórku pasły się krowy i owieczki, przed wiatrakiem zaś znajdowali się młynarze, a drogą przechadzali się spacerowicze, rolnicy podążali do swych zajęć, przejeżdżał powóz z podróżnymi zaprzęgnięty w dwa konie.”  Widzicie to ? A teraz niech do Was dotrze, że to wszystko było wykonane z czekolady, marcepanu, pierników bogato okraszonych lukrem. Tego właśnie brakuje na dzisiejszych jarmarkach – dawnych tradycji mistrzów cukiernictwa czy szefów kuchni którzy z okazji świąt próbowali pobić rekord w upieczeniu największego pasztetu w Europie. Obecnie można połamać zęby na piernikach albo uraczyć się paskudnym żelkiem długości węża boa. 

Jarmark we Wrocławiu.


A może po prostu się czepiam, bo nie potrafię odpuścić przygotowań do świąt, nie potrafię pójść na łatwiznę albo zamiast walczyć w kuchni wyjechać na tydzień do SPA żeby zregenerować zszargane nerwy. Nie wiem dlaczego zawsze w okresie przedświątecznym czuję się jak po trzech sesjach na siłowni, jak inni to robią, że podchodzą do świąt z takim dystansem, zupełnie bez stresu. I chociaż z każdej strony bombardują nas promocje, super oferty i mówiące ludzkim głosem karpie to jednak doszłam do wniosku, że nie można kupić wszystkiego – niepowtarzalnej atmosfery świąt w moim domu. Naprawdę nie zamieniłabym tego czasu spędzonego z mamą przy lepieniu uszek na paczkę gotowych wyrobów zakupionych gdzieś w markecie, chociaż czasami zastanawia mnie, dlaczego wymazane po uszy mąką lepimy te delicje w ilości przemysłowej - wystarczającej na trzy lata do przodu. Rozczulają mnie opowieści taty o tym że kiedy był mały to na pierwszy dzień świąt zawsze przyrządzało się zająca. Wisiał ten futrzak, oczywiście pozbawiony życia, kilka dni na zewnątrz, w mrozie żeby mięso dobrze skruszało. Tak, wiem - to drastyczne o czym piszę i zupełnie nie nowoczesne ale mam to w nosie i tak naprawdę ciągle się zastanawiam - gdzie ja dziś dostanę zająca ??? I tylko najstarsza, poszarpana i pełna pożółkłych kartek książka kucharska jaką mamy w domu potwierdza swoją zawartością, że faktycznie kiedyś sprawianie zająca to było coś ! A jego przygotowanie w odsłonie po Polsku a do tego w śmietanie było nie lada wyczynem.



Uwielbiam moje psy, udające na co dzień depresję, które w czasie świąt asystują przy pracach w kuchni i podążają za mną wzrokiem jak kibice tenisa ziemnego za piłką, a nuż coś im skapnie. Pachnąca choinka, żywa o co niekiedy toczy się wojna i jej ubieranie - zawsze na bogato, we wszystkie kolory i ozdoby świata. I ta najważniejsza, najwspanialsza, wciąż cała – pięćdziesięcioletnia bombka z której zeszła już prawie cała farba. Drzewko ustawiamy w rogu pokoju - ale w domu dziadków zgodnie z tradycja choinka wisiała na haczyku podwieszona przy suficie. W Wigilię tato przynosi od sąsiada odrobinę siana, żeby podłożyć je pod zawsze biały obrus, a potem rozpoczyna przyrządzanie swojej popisowej potrawy - ziemniaczanych kulek. Nie pytajcie mnie na czym polega ich fenomen ale w moim domu można je zjeść tylko w święta i nikt nie potrafi ich tak przyrządzić i doprawić jak tato chociaż wydawać by się mogło, że to prosta receptura. Kryształowa i bardzo ciężka patera na której kładziemy opłatek jest bardzo stara i tak naprawdę używa się jej tylko raz w roku. Ze zdjęcia na ścianie spogląda na nas babcia Jadwiga, która umarła jak miałam kilka miesięcy ale wciąż wszyscy mi powtarzają , że jestem do niej podobna a ja uparcie twierdzę, że ją pamiętam. Prezenty wręczamy sobie po Wigilii chociaż kiedyś dawno temu jak pisze Sobel „ zgodnie ze zwyczajem prezenty wyciągano dopiero po pasterce gdy mama zadzwoniła przy choince dzwoneczkiem”. Ciekawe czy dzisiaj jeszcze gdzieś kultywuje się taką tradycję ?

Przed świętami i w ich trakcie jesteśmy razem i to jest najważniejsze Ci którzy żyją i Ci którzy odeszli, w tym wyjątkowym czasie spotykamy się przy jednym stole. Dlatego nie dajcie sobie zamydlić oczu obecnie panująca modą na święta w stylu light, święta w ośrodku wczasowym, święta bez przygotowań i oczekiwania bo w tych wszystkich pracach do których często brakuje nam cierpliwości, ukryta jest ich cała magia a czasu który teraz spędzicie ze swoimi bliskimi później nie podaruje Wam już nikt.

WESOŁYCH ŚWIĄT !!!