Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 22 kwietnia 2012

W pogoni za Elly



Egipt przeżywał oblężenie. Wszelkiej maści awanturnicy, pisarze, badacze, złodzieje i poszukiwacze przygód obierali jeden kierunek – kraj faraonów.

Piętnaście lat po odkryciu grobu Tutenchamona przez Howarda Cartera ta połać ziemi nad życiodajnym Nilem wciąż kusiła niczym bajeczna fatamorgana.

Interesy ulicznego sprzedawcy syropu lukrecjowego nigdy nie miały się lepiej.
Nadal krążył po spieczonych żarem uliczkach Kairu z mozołem dźwigając na
ramieniu metalowy dzban obciągnięty skórą. Ku jego radości Europejczycy cierpieli z nieustannego pragnienia.

Jednak ani piekące gardła, ani ogorzałe od słońca twarze ani nawet gorączka duszy wywołana przez złe dżiny nie były w stanie im przeszkodzić w przygodzie życia, dzięki której mogli doświadczyć magii Orientu.

Nic więc dziwnego że wśród tych zapaleńców i marzycieli znalazła się ona –
Elly Beinhorn, pionierka niemieckiego lotnictwa. Urodzona w Hanowerze w 1907
roku wbrew woli rodziców dążyła do niemożliwego celu – zostania pilotem. Udało
jej się to bez większego wysiłku, licencję odebrała w wieku 22 lat. Na przekór
konwenansom właściwie nie rozstawała się już z samolotem, małym Klemmem. W
1932 roku jako pierwsza kobieta na świecie samotnie okrążyła kulę ziemską co
przyniosło jej niesamowitą popularność i profity. Wcześniejsze niepowodzenia jak
chociażby awaria silnika i przymusowe lądowanie na Saharze nie przekreśliły  jej
pasji którą były loty długodystansowe. Uratowana przez Tuaregów podążyła z ich
karawaną do Timbuktu. Beinhorn każdego roku stawiała sobie kolejne cele, biła własne rekordy, ciągle niespokojna szukała nowych wyzwań.




Starego KL-20 zamieniła na pięknego Messerschmitta ME-108 i postanowiła
dokonać niemożliwego – jednodniowego przelotu z kontynentu na kontynent, tam i z
powrotem. W 1935 roku wystartowała z lotniska w Gliwicach i dotarła do azjatyckiej
części Istambułu aby jeszcze tego samego dnia wrócić do Berlina. Pokonała ponad
trzy tysiące kilometrów w niespełna 19 godzin. Jej Me-108 spisał się tak dobrze, że
młoda zdobywczyni przestworzy nadała mu pieszczotliwe imię Tajfun. Dla kogoś
tak doświadczonego i żądnego przygód jak Elly wzięcie udziału w organizowanym w
Egipcie wyścigu „Oasis Rally” mogło być tylko zabawą. Przez kilka dni lutego 1937
roku Beinhorn znowu mogła poczuć ducha rywalizacji. Tajfun spisał się znakomicie
fundując swojej właścicielce drugie miejsce w klasyfikacji końcowej. Swoje barwne
życie gwiazda niemieckiego i światowego lotnictwa opisała w kilu książkach a miała
o czym pisać bo licencję pilota zawiesiła dopiero w wieku 72 lat. Bez wątpienia była
niesamowicie upartą, niezłomną i pełną pasji kobietą, zmarła w 2007 roku w
Ottobrun w wieku 100 lat. Nikt nie był w stanie pokonać marzeń Elly.




(Wycinek prasowy pochodzi z archiwum domowego,  Kurier Codzienny z  dnia 24 lutego 1937 roku )

2 komentarze:

  1. Gazeta z 1937 w archiwum domowym??? Dobrze maskujesz swoj wiek:))) Fajny post, powodzenia!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Marcinu :-)

    OdpowiedzUsuń